wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział XIII


Brązowowłosa dziewczyna siedziała w pięknym, kolorowym ogrodzie na trawie. Na uszach miała słuchawki – to był jej jedyny sposób na odcięcie się od całego świata i otaczających ją problemów, których ostatnio przybywało jej coraz więcej. Niedawno skończyła swój pierwszy dzień w pracy i czuła się okropnie. Jakieś dwie, wścibskie baby zaczęły głośno rozmawiać o tym, ze matka Juliette to jakiś potwór bez serca, bo jak można na oczach  własnego dziecka obściskiwać się z obym facetem, nie mając nawet rozwodu. I mimo tego, że po części zgadzała się z nimi, to nie życzyła sobie, aby ktokolwiek mówił o jej mamie w ten sposób. Najgorsze w tej całej sytuacji było to, że jak tylko ją dostrzegły to od razu zamilkły. Żadnego „przepraszam”. Nic. I kiedy już myślała, że odpocznie sobie w ramionach Bruna to okazało się, ze akurat dzisiaj musi pomóc Jacobowi w malowaniu pokoju. A Doris musi im oczywiści towarzyszyć. Szkoda tylko, z nikt się nią nawet nie zainteresował. Jeszcze kilka miesięcy temu lubili spotykać się wszyscy razem. Sprawiało im to przyjemność. Jeszcze kilka dni temu Bruno cały czas do niej pisał, dzwonił. A teraz czuła się jakby zniknęła z ich życia. Jakby stała się powietrzem. Nagle poczuła jak ktoś wbija jej palec w ramię. Ponieważ nie spodziewała się tego, podskoczyła ze strachu i szybko obejrzała się do tył€. No tak, mama. Nowa mama. Uśmiechnięta, miła i spokojna mama. A przede wszystkim fajna – tego Jul zawsze brakowało najbardziej.
- Musimy porozmawiać.
- Staram się o to od jakiś czterech miesięcy. – odpowiedziała Juliette, a jej serce zabiło mocniej. Pojawiła się nadzieja na dowiedzenie się prawdy.
- Nie o tym co chcesz wiedzieć będziemy rozmawiać. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest Ci teraz ciężko. Ale nadszedł czas żebym to ja zrobiła w końcu coś dla siebie. Zawsze byłam taką, jaką wymarzył sobie Twój ojciec. Przez całe 16 lar zdążyłam wmówić sobie, że to mi właśnie odpowiada. Tylko, ze spotkała Conrada. I powróciła stara Christie. Przez wiele lat starałam się zahamować swoje uczucia do niego, ale mmi nie wyszło. Kocham go i Inie mogę go ponownie stracić. Zbyt wiele straciłam już. Zawsze starałam się bronić przed wszystkimi przykrościami. Chciałam, chcę i zawsze będę chciała dla Ciebie jak najlepiej. Wyrosłaś na wspaniałą osobę. Dlatego roszę, postaraj się mnie zrozumieć. Twój tato złożył pozew o rozwód, sprawa jest jutro.
Kobieta miała załzawione oczy, Juliette również – chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. W tym momencie wiele rzeczy zrozumiała i zaakceptowała. Jej mama przez całe życie męczyła się z ojcem tylko i wyłącznie dla niej. Nie odeszła od swojego męża tylko po to, zdyb ona, Juliette, mogła żyć w luksusach. Ta sztywna, jak zawsze o niej mówiła jej własna córka, kobieta poświęciła dla niej całe życie. Nie szukała miłości swojego życia. Nie wróciła do miasteczka, które kochała. Straciła 16 lat życia.
- Czy rozwód jest w Paryżu?


Juliette siedziała w dużym, czarnym i zadbanym Citroenie. Zastanawiała się co ma powiedzieć tacie, gdy go zobaczy. Jak powinna się zachować kiedy Cornelia otworzy jej drzwi. I przede wszystkim – czy odwiedzić Emanuela. Chciała o tym wszystkim porozmawiać z Doris albo Brunem, ale gdy tym razem zadzwoniła do nich, to odebrała ich mama i oznajmiła jej, że są zajęci. Powiedziała to jednak takim tonem, ze każdy głupi domyśliłby się, iż skłamała. Dziewczyna nie miała pojęcia co złego im zrobiła, ale powoli ich zachowanie zaczynało ją irytować.
- Widziałem się z Marcelem. – podekscytowany głos Conrada przywrócił Juliette do rzeczywistości. Wytężyła słuch i wsłuchała się w rozmowę. – Z początku nie chciał ze mną nawet rozmawiać. Ale jakoś go namówiłem i w końcu się umówiliśmy w jakimś chyba nowym barze. Przeprosiłem go, powiedziałem mu jaka jest teraz sytuacja. Przyznałem się, że za nim tęskniłem. I pokazałem zdjęcie Juliette. Wyjaśniłem mu wszystko. I Ty wiesz co on zrobił? Przytulił mnie tak jak kiedyś, jak brata i powiedział, że było mu bardzo ciężko.

Juliette spojrzała na zegarek. Było dość wcześnie jak na wakacje, a Cornelia była śpiochem. Ale jeśli ona śpi, to sprzątaczka na pewno otworzy. Po chwili usłyszała dźwięk przekręcanego klucza, a jej oczom ukazał się niespotykany widok. Niepomalowana, rozczochrana i spuchnięta od płaczu dziewczyna, w rozciągniętych, starych dresach. Takiej Cor jeszcze świat nie widział.
- Cornelia? – zapytała zdziwiona i zarazem nieźle wystraszona Juliette. Coś tu nie pasowało.
Jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Za to zapłakana dziewczyna zarzuciła ręce na szyję byłej przyjaciółki i szepnęła zasmarkana:
- Jak dobrze, że przyszłaś.

Juliette postawiła na stole dwa kubki herbaty, usiadła na jednym z krzeseł i wpatrzyła się w Cornelię. Spodziewała się wszystkiego – radości, złości, kłótni. Tylko nie tego. Zupełnie nie rozumiała co się dzieje, a Cornelia nie była w stanie mówić. Cały czas płakała i smarkała – na zmianę. Teraz powoli zaczynała się uspokajać.
- Gdybyś nie przyszła to chyba bym się zabiła. Wiesz, wiele się u mnie zmieniło. – Juliette przysunęła do siebie kubek herbaty i wpatrzyła się w ścianę. Nie wierzyła w to, co mówiła Cor. Ona zawsze tak mówiła, a nigdy jeszcze sobie nic nie zrobiła. – Nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. Chyba od naszej ostatniej rozmowy. Skłamałam, byłam w ciąży. – Juliette gwałtownie przeniosła wzrok na byłą przyjaciółkę. – Z Emanuelem to była głupota. W ten dzień co wyjechałaś całą paczka poszliśmy do nowego klubu w centrum. Dziewczyny od razu zaczęły się kleić do jakiś staruchów, nie wiem co w nie wstąpiło. Jednak ja z Emanuelem jakoś nie mieliśmy nastroju do zabawy. W końcu wyszliśmy stamtąd. Postanowiliśmy się zabawić w Twoją ulubioną zabawę. Napiliśmy się troszkę, Emanuel wynajął pokój w jakimś tanim hotelu do którego tak normalnie bym nie weszła. Długo rozmawialiśmy i nie miało się stać nic złego. Ale stało się, niestety. Poniosło nas. To był pierwszy chłopak z którym… no wiesz. Było wspaniale… Ale nic do niego nie czułam. Chyba dlatego następnego dnia nie potrafiłam mu powiedzieć, ze to nic dla mnie nie znaczyło. Potem okazało się, że on miał tak samo, jednak nie powiedział mi o tym od razu. No i tak to się ciągnęło. Az w końcu wpadliśmy. Gdy powiedziałam o tym rodzicom to nawet się nie wkurzyli. Nie skomentowali tego nawet. – w jej oczach pojawiły się ponownie łzy. – tato zadzwonił od razu do znajomego lekarza. Nawet nie miałam nic do powiedzenia. Wszystko zostało załatwione tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział. – teraz już obie płakały. – Po operacji tato spytał czy chcę się pożegnać z resztkami swojej głupoty, rozumiesz? Przez tydzień się do mnie nie odzywali, a potem sobie wyjechali na Hawaje. Zostawili mnie samą, bo przecież musze teraz dużo wypoczywać. Nawet sprzątaczce dali urlop.

Juliette oparła się o kolumnę i zamknęła oczy. Nie wierzyła w to co usłyszała. Dookoła panował szum, ludzie wracali do domu, jechali na zakupy, na spotkania ze znajomymi. Paryż – jak zwykle zaludniony, ale już nie tak piękny jak zawsze. Wiele się zmieniło odkąd stąd wyjechała. I nie była pewna czy mogłaby nauczyć się od nowa tutaj żyć. Nagle drzwi sądu otworzyły się i na zewnątrz wyszli jej rodzice oraz Conrad. Jej ojciec wyglądał tak, jakby zaraz miał wybuchnąć. Natomiast mama promieniała jeszcze bardziej.
- Już po wszystkim. – burknął pod nosem tato i objął mnie. – Jakby się coś działo to dzwoń do mnie. Teraz zostaniesz z mamą. Mam nadzieję, że wybaczysz mi że nie dawałem o sobie znać. I że tak późno dowiedziałaś się o rozwodzie. Pamiętaj malutka, że zawsze będę Cię kochał. Cokolwiek by się nie stało.

Juliette wracała do domu z głową pełną wrażeń i przemyśleń. Nie wierzyła, po prostu nie wierzyła że to wszystko dzieje się naprawdę. Jednak mimo wszystko czuła się szczęśliwa. I miała przeczucie, że już niedługo wszystko się wyjaśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz